Dla rodziców, niezbędnik rodziców

Być konsekwentnym rodzicem – dlaczego warto

Autor: dr Ewa Łodygowska, psycholog

Czasem rodzice mówią, że są niekonsekwentni. Z różnych przyczyn… Bo trudno być konsekwentnym… Bo mają taką osobowość… Bo szkoda im dziecka… Bo to nieważne…

Zatem zanim zaczniemy zastanawiać się nad celowością konsekwencji rodzicielskiej, proponuję taki eksperyment:

Wyobraź sobie, że idziesz do nowej pracy, w której masz szefa. Twój szef mówi Ci, że pracujesz od godziny 8-tej do 16-tej. Więc przychodzisz następnego dnia z kanapkami i przygotowaniem, że będziesz pracować 8 godzin. Jednak Twój szef  stwierdza, że możesz spokojnie wyjść o 13-tej. Bez konsekwencji (finansowych, zadaniowych).

Co czujesz? Prawdopodobnie radość z niespodziewanej wolności.

Następny dzień. Przychodzisz do pracy i liczysz, że może znów się uda wyjść wcześniej. Tymczasem Twój szef każe Ci pracować do 16-tej. Tego dnia, następnego i jeszcze następnego. Co czujesz? Trochę się złościsz, a trochę jesteś zawiedziony – przecież był czas, że mogłeś wyjść wcześniej!

A potem, pewnego dnia, tuż po przyjściu do pracy, szef oznajmia, że dziś możesz nic nie robić – wracaj więc do domu, pensję i tak dostaniesz. Co czujesz? Radość? Niedowierzanie? Próbujesz myśleć racjonalnie – jutro każe Ci odpracować i będziesz tkwić znowu do 16-tej… a może i dłużej.

Ale następnego dnia szef wypuszcza Cię o 10-tej, kolejnego o 9-tej (zaczynasz się wściekać, że kazał Ci przyjść do pracy tylko na godzinę), potem  o 13-tej… a potem znów o 10-tej…

Pieniądze otrzymujesz, więc „jest fajnie”… ale sam nie wiesz, czy możesz o 12-tej umówić się do dentysty, bo nie będziesz pracować, czy tego dnia nie dysponujesz czasem…

A potem szef  stwierdza, że jednak będziesz pracować do 19-tej. Bo za dużo było tego luzu… Zżymasz się, zaciskasz zęby i wahasz, czy zmienić pracę, czy się jednak dostosować. Pracujesz przez dwa dni do 19-tej, szef zapowiada, że tak będzie co najmniej przez tydzień. Więc organizujesz swoją prywatną rzeczywistość pod kątem tej zapowiedzi , a potem niespodzianka! …szef wypuszcza Cię o 11-tej… Tak jakby nie było żadnych ustaleń.

I teraz spróbuj scharakteryzować swoją pracę… Jak w niej jest? Na ile Ty kontrolujesz rzeczywistość, na ile – jest niezależna od Ciebie? Czy warto się starać? A może wszystko zależy od szefa i jego kaprysu? Więc – niezależnie, co zrobisz – i tak zdecyduje on, kierując się własną niekonsekwencją?

Wracając do roli rodzica…

Brak konsekwencji rodzica = brak stabilności otoczenia = brak bezpieczeństwa dziecka

dziecko

czyli:

  1. dziecko – doświadczające niekonsekwencji – nie wie, co je czeka (gdyż prawie wszystko jest zmienne i nieprzewidywalne)
  2. dziecko czuje, że niezależnie od jego działań i tak rzeczywistość potoczy się własnym – rodzica – torem,
  3. więc dziecko zyskuje przekonanie, że nie ma na nic wpływu,
  4. skoro nie ma się na nic wpływu, to nie warto się starać, ani niczego planować,
  5. nie warto się starać i planować, bo i tak nie wiadomo, jakie będą konsekwencje określonych zachowań,
  6. a skoro nie wiadomo, jakie ostatecznie będą konsekwencje, to nie warto:
  • być obowiązkowym i sumiennym,
  • rezygnować z przyjemności na rzecz obowiązków,
  • dbać o długotrwałe skutki działań (takie jak np. oceny na świadectwie), bo patrz pkt. 1-5.

A co dziecko myśli o rodzicu?

  1. skoro rodzic mówi jedno, a robi drugie, to nie warto:
  • mu wierzyć (bo zawsze może zmienić zdanie),
  • ufać mu (bo jest niestabilny i nieprzewidywalny),
  • liczyć się z nim (bo jest niekonsekwentny)
  • traktować go poważnie (bo sam nie jest w stanie dotrzymać tego, co zapowiada)

2. skoro rodzic nie jest pewien tego, co postanowił, to znaczy, że można go:

  • urobić (dziecko: To ostatni raz, więcej już nie będę),
  • kłamać i manipulować nim (bo i tak się nie zorientuje)
  •  sterować nim.

master_of_manipulation2

Zatem: rodzic nie ma autorytetu, a rządzi dziecko, niezależnie od wieku i poziomu rozwoju.

Toteż, zanim zaczniesz produkować uzasadnienia, dlaczego jesteś niekonsekwentnym rodzicem, zastanów się:

  • Czy chcesz wychować dziecko, które Ci nie wierzy i Tobą manipuluje?
  • Czy chcesz być narzędziem w rękach Twojego dziecka?
  • Czy naprawdę uważasz, że można oddać władzę rodzicielską 8-latkowi, 10-latkowi, czy nawet 16-latkowi (który np. postanowił zaeksperymentować z alkoholem i sprawdzić Twoją reakcję)?

Przy okazji – wyjaśnię jeszcze jedną wątpliwość – nie skrzywdzi się dziecka byciem konsekwentnym. Dziecko woli wiedzieć, co je czeka i jak długo, niż być poddawane kaprysom chwili i przypadkowości. Wtedy traci grunt pod nogami i albo staje się całkowicie bierne i bezwolne, albo – próbując odzyskać grunt, usiłuje przejąć kontrolę nad otoczeniem i dorosłym.

A może warto?

To może więc warto być dorosłym w tej relacji? Mimo, że to trudne – to nie narażamy się na to, że kiedyś dorosły syn lub córka powie: Mamo/Tato, Ty nie reagowałaś/eś, nie powstrzymałaś/eś mnie przed głupimi decyzjami, a ja przecież miałem tylko naście lat…

Więc może warto zapewnić dziecku poczucie bezpieczeństwa i stabilności poprzez:

  • jasne stawianie granic,
  • jednoznaczne formułowanie oczekiwań,
  • konsekwentny system kar (zobacz tutaj) i nagród (tutaj)

tak, aby dziecko wiedziało, że przy jego boku stoi silny, odpowiedzialny i mądry dorosły, który powstrzyma je w danej chwili i ochroni, gdy zadzieje się coś nieprzewidywalnego?


 

Powiązane artykuły:

About psychologiaity.com

psycholog dr n.społ. Ewa Łodygowska

Dyskusja

Możliwość komentowania jest wyłączona.